Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

30.09.2021

Od Lisiego Kłosa

Wovoka nie był pewien, czy dobrze odczytał intencje duchów.
Wszystko wykonał tak, jak uczył go poprzedni szaman; zapalił odpowiednią mieszankę ziół w fajce, wykonał odpowiedni taniec przy ognisku, a kiedy zabijał królika na kolację, nie zmarnował ani jednej jego części, dla każdej znajdując przeznaczenie. Podziękował mu za jego życie i za jego ofiarę. Zrobił wszystko tak, jak szaman przykazał i nie dodał od siebie kompletnie nic – święcie wciąż przekonany, że własna ingerencja w stare rytuały nie jest mile widziana, czy może wręcz, zakazana.
Wydawało mu się, że tak należy zrobić by w końcu odnieść sukces po paśmie malowniczych porażek, które odnosił raz za razem zarówno w świecie ludzi, jak i tym w którym królowały duchy. Ci pierwsi – choć nie byli mu kością w gardle, ani solą w oku, często bywali problematyczni. Byli niezadowoleni, mimo tego, że w swoich śmierdzących miastach mieli tyle dobrego, bywali nieco natrętni w swoich pytaniach o to czy pochodzi z Bezkresów, czy może jednak wychował się w bardziej sprzyjających warunkach. Nie stanowili bezpośredniej przeszkody na jego drodze, a jedynie utrudnienie. Znaleźć bowiem człowieka, który byłby skłonny udać się w podróż wraz z nim było wyjątkowo ciężko, a ciężko było przez duchy – element numer dwa, który zdecydowanie kością w gardle mu stawał, był solą w oku i cierniem w stopie. Duchy Wovoki nie lubiły i wyglądało na to, że z cholerną wzajemnością.
Ale cóż, wódz kazał, szaman musi. Duchy odnaleźć trzeba było, czy to się komuś podoba, czy nie.
Lisi Kłos zaciągnął się fajką i zatrzymał dym w płucach. Płomienie ogniska zatańczyły łagodnie na suchych kawałkach drewna dając nikłe światło i jeszcze niklejsze ciepło, ale już dawno temu nauczył się, by przyjmować to, co dają bez zbędnego marudzenia. Wypuścił ciężko dym w momencie w którym mroczki zatańczyły mu przed oczami, poczuł znajome otępienie rozchodzące się po ciele. Jak co noc, planował wybrać się na drugą stronę. Jak co noc, samotnie, bo odpowiedniego towarzysza wciąż nie znalazł. Jak co noc pewien, że kolejne znaki pozostawione przez duchy odczyta całkowicie błędnie, czym zirytuje nie tylko je, ale i siebie samego.
Trzask gałązek za plecami powinien go wystraszyć, czy chociażby zmusić ciało do wzdrygnięcia się, ale Lis duchem przebywał już częściowo gdzie indziej, to i reakcje ciała zmarniały. Spojrzał na przybysza nieobecnym wzorkiem, uśmiechnął się kątem warg. I wyciągnął ku niemu fajkę w zapraszającym geście.
Wciąż jednak nie był pewien, czy dobrze odczytał intencje duchów.


ktosiu, zapraszamy na bardzo pokojowe wypalenie fajki i bardzo nie-pokojową wycieczkę do duchów ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz