Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

27.09.2021

Od Ogaty cd. Vasi

     Vasily był naprawdę dobrym kąskiem. Japończyk przysłowiowo oblizywał lubieżnie swe usta na samą wizję skosztowania go. Wcześniej widział go tylko pod mundurem w czasie zimy, tego też nie zauważył tego wtedy, ale w obecnym czasie było całkiem inaczej. Umysł pracował ciężko, do jego wyobraźni podsuwając coraz to nowsze pomysły i obrazy, rzeczy, które mógłby… Mogliby zrobić. Wszystko to podsycało jego apetyt.

    Nie tylko widział, ale też czuł. Oprócz wyglądu miał też faktyczną siłę, czego niektórym brakowało, lecz tutaj ona występowała. Wielka szkoda, że się tak ograniczał.

    Sapnął, ekscytująca wizja pojawiająca się w głowie gdy ten go ścisnął udami. Był gotów otworzyć nawet gębę żeby dać o tym znać, lecz ugryzł się w język, a nie tak długi moment później niebo przeciął błysk i to był moment zakończenia ich zabawy, patrząc na skupioną twarz Vasi.

    A mówiąc o jego twarzy, to Ogata wykorzystał ten czas żeby, ponownie tego dnia, przyjrzeć mu się. Vasily miał przystojną i młodą twarz, lecz widoczne były jej przeszłe zmagania z niesprzyjającą pogodą i niszczącą wojną. Dodawało mu to swego rodzaju uroku, a opalenizna podkreślała… jego piegi. Mrugnął. Urocze. 

    Vasily miał także charakterystyczny zarost, dość ciekawy i który pokrywał się na policzkach z jego bliznami. Bliznami, których blisko poznać jeszcze okazji nie miał… ale na to przyjdzie jeszcze czas.

    Najbardziej rzucające się w jego wyglądzie dla Ogaty nie były jednak owe blizny, lecz oczy, które tak pięknie wyglądały na tle reszty. Odznaczały się, a jednocześnie łączyły wszystko w jedną całość. Kiedy był tak skupiony, wyglądał zupełnie inaczej niż podczas ich wcześniejszych zabaw, wcześniejszego przekomarzania się. Jego oczy były bardziej ekspresyjne niż jego własne, a na dodatek miały ten hipnotyzujący, śliczny kolor. No chcąc nie chcąc, Hyakunosuke po prostu je polubił, lecz przyznać się w życiu nie przyzna.

    Z jego podziwiania wyrwały go wymruczane słowa, na które przewrócił oczami, lecz nie skomentował. Nie opierał się też gdy został pociągnięty i postawiony do pionu. Przez moment patrzył jak zbiera manatki, wzrok skupiając się bardziej gdy ten się pochylał tyłem do niego, lecz dość szybko stwierdził że tak, zebranie swoich rzeczy to mądry pomysł. Rozejrzał się i podreptał po najważniejsze, karabin, a na resztę rzeczy spojrzał z niechęcią (może oprócz butelki whisky, z której duszkiem wypił pozostałą zawartość, wykrzywił twarz w grymasie, a puste szkło wyrzucił na bok). Wcisnął jeszcze parę innych przedmiotów pod pachę i prychnął pogardliwie.

    — Z nas dwóch to ciebie prędzej trafi — powiedział, czubkiem giwery dźgając go w bok. 

    Stanął, rozejrzał się i… I tak.

    — To gdzie ci ta szkapa w końcu uciekła? — stanął obok niego i zadarł głowę do góry, mrużąc nosek.

    — Niedaleko jest chatka, w której często siedzę — dodał raczej cicho. Nie powinien mówić o swoim zwyczajowym miejscu przebywania.

    Ale teraz nie to było problemem. Spojrzenie z oczu spadło na usta, jednak mrugnął i znowu podniósł wzrok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz