Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

5.09.2021

Od Oriona do Ojca Kruka

Świątynia Jedynego była pusta i jedynie spoglądający na elfa z jednym przymrużonym okiem boski obserwator wydawał się być mu przyjazną duszą w tym już całkowicie pozbawionym, wypłukanym ze swojej pierwotnej świętości miejscu. Bo jak inaczej nazwać dawno niewyczyszczone, kilkadziesiąt lat temu może i błyskające charakterystyczną bielą płytki, zakurzone drewniane ławy w ostatnich rzędach, którym przydałoby się przeczyszczenie mokrą ścierką, ale po co, gdy nikt na nich od dawna nawet nie zasiadał. W kościele zawsze odnajdywało się miejsce i choć może ci spóźnialscy nie odnaleźliby go w pierwszym, okalającym ołtarz rzędzie, tak już w kilku następnych jak najbardziej usiedliby całkiem wygodnie. Elf zmrużył oczy, starając się dostrzec, czy któreś z na pewno drogich kamieni błyskających w świetle południowego słońca poniedziałku nie odpadło od drogocennej, iskrzącej się linii okalającej Jedynego.
Linia wydawała się być stałą i nieprzerwaną, ale elfie przekleństwo wybrzmiało ostatecznie w umyśle, bo klnąć na głos przy uważnie obserwującym obliczu Jedynego przecież nie wypadało – już od dawna wszystko przypominało czasami może i barwną plamę całkowicie pozbawioną ostrych, konkretnych pociągnięć. Zlewało się w niezbadany, bagnisty zbiornik, do którego ktoś wylał wodę po swoich przybrudzonych farbą pędzlach. Dźwięk uderzających o płytki obcasów bardzo ładnych, skórzanych butów rozszedł się po pomieszczeniu, odbił od płytek i powrócił do spiczastych uszu przyozdobionych srebrem. Czarna, uszyta z delikatnego materiału peleryna z kapturem zsunęła się z kruczych, śliskich włosów, nie mogąc podążyć za tak płynnym, zarazem zwinnym ruchem sylwetki. Kaptur opadł na plecy, a siedząca w pierwszym rzędzie staruszka w tym samym momencie uniosła swe spojrzenie i zerknęła przez ramię, dołączając do obserwujących żałobnie przybraną postać. Teraz sędziów było dwóch.
Rozszerzające się oczy, unoszące się powieki i coraz bardziej marszczące się, już i tak zmarszczone z powodu wieku, czoło idealnie podsumowały jej reakcję na widok tak niecodziennej, a przede wszystkim brudnej od grzechów postaci w świętym, czystym, ale jedynie z założenia, kościele. Elf skinął jej głową na powitanie, skinął głową i ponownie, witając się w końcu z Jedynym, bo przecież nie widzieli się od bardzo długiego czasu. Przez orionową głowę przebiegła naprędce myśl, że może bóg po prostu o swym wiernym elfie już dawno zapomniał.
Tę brzydką myśl zbyto cichym prychnięciem, a postać ponownie zerknęła na staruszkę, siadając tuż przy niej. W doświadczonym, aczkolwiek przymglonym wiekiem, nie chorobą, tak jak w elfim przypadku, spojrzeniu pojawiło się całkowicie czytelne obrzydzenie, kobieta również odsunęła się od, jak już teraz doskonale wiedziała, bo przecież nigdy nie była detektywem i nie musiała zbierać na to dowodów, prostytutki przyozdobionej jedynie w szaty bogatego.
— Wyroki Jedynego przyjmuję z pokorą — słodkie słowa opuściły równie słodkie usta, które wygięły się w naturalnie ładny uśmiech. Staruszka jednak nie przysunęła się do tajemniczej persony z powrotem.
Całkowicie zrozumiałe, bo ciągnąca się za nią nuta ciężkiego piżma praktycznie dominującego nad gdzieś tam przykrytą wanilią doskonale sugerowała, w jakim miejscu ta ładna sylwetka zazwyczaj się pojawiała, co robiła, czym się zajmowała i z kim spółkowała.
Elf po raz ostatni zlustrował pozbawionymi wyrazu oczami przerażoną staruszkę – ta miała nawet nie zostać przez niego zapamiętaną – po czym przeniósł swe spojrzenie na boskie lico, chcąc poszukać w nim ostatnich resztek swej niekończącej się nadziei. Gdzieś zagubionej, zmęczonej codziennymi potknięciami, ale nadal iskrzącej się w głębi. Już tylko Jedyny mógł ją tam dostarczyć. Zamknięto powieki i przyzwolono umysłowi rozpłynąć się w błagalnej modlitiwe.
Prostytutka nie zauważyła, a może nie chciała zajmować tym swojego umysłu; staruszka, skończywszy swe modlitewne lamenty po kilkunastu minutach, wstała, a ława skrzypnęła charakterystycznie, wszem i wobec oświadczając, że pozbawiono ją jednego z ciężarów. Zauważyła jednak, gdy po budynku ponownie rozszedł się dźwięk uderzających w posadzkę obcasów. Spiczaste ucho poruszyło się wraz z łańcuszkiem owo przyozdabiającym. Prostytutka uśmiechnęła się, uniosła powieki i choć oczy wielu szczegółów, zwłaszcza z oddali, dostrzec nie mogły, tak zauważyły zdecydowanie charakterystyczną, podłużną czarną plamę kręcącą się w okolicach ołtarza.
— Czy Ojciec nie miałby chwili, by wyrwać z grzesznego, ale oddanego wiernego kilku podłości zalężonych w jego duszy? — Odchrząknięcie. — Znaczy, potrzebuję się wyspowiadać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz