Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

14.09.2021

Od Oriona do Abigail

Materiał spódnicy faluje za ciałem, które powoli i z gracją przemyka się pod osłoną nocy pomiędzy tłumami, które zdecydowały się wyleźć na brudne ulice. W poszukiwaniu uciechy i radości zupełnie materialnych, w pragnieniu zaspokojenia żądz całkowicie podstawowych, bo tylko tymi to zepsute, znienawidzone przez elfa miasto mogło się zaopiekować. Byli jak brudne szczury lgnące do śmieci, a prostytutce się wydawało, że i gryzonie miały w sobie zdecydowanie większe pokłady jakiejkolwiek czystości.
O honorze nie wspominając, bo w Blisstown przymiot ten był już dawno zapomnianym.
Gdy wymykali się nocami z mieszkań i z domów, gdy uciekali przed swoimi żonami i dziećmi, które biedne matki dopiero co położyły do łóżeczek, nie poszukiwali przecież rozrywek dla umysłów. Nie szli do rozpadającej się, zakurzonej biblioteki i nie klękali przed wizerunkiem Jedynego, chcąc zrzucić ze swoich brudnych dusz wszystkie grzechy.
Bo woleli grzeszyć w tym grzesznym mieście. Smakować się w materialności
I ostatecznie przykryty pod czarnym welonem elf nigdy im się nie dziwił, samemu stojąc nad hedonistyczną przepaścią od dobrych kilku lat. Och, jak łatwo byłoby wspiąć się na parapet, rozłożyć dłonie i rzucić się prosto w nią, odpuścić raz na zawsze, bo przecież oświecone słońce już dawno zniknęło za horyzontem, gwiazda schowała się przed mętnym spojrzeniem, by już nigdy nie dostarczyć światła, nie ogrzać ostrych kości policzkowych, nie zatańczyć na kruczych włosach, które, odbiwszy jego promienie, zalśniłyby granatową łuną.
Orion rozkłada ręce, ale nie rzuca się prosto w przepaść, bo zamiast tego zwinnie omija pchające się wprost na niego osoby. Ktoś próbuje sprytem zdjąć srebrną bransoletę z delikatnych nadgarstków, ale elf jest szybszy i ucieka od zwinnych, ale nie zwinniejszych od tych elfich, dłoni.
Do budynku wchodzi tylnim wejściem – przed tym głównym stoi zbyt długa kolejka jak na mocno ograniczone, orionowe pokłady cierpliwości, a pracownicy poruszający się po kuluarach i garderobach przyzwyczajeni są do czarnej sylwety przykrytej ciemnymi materiałami przeszywanymi srebrną nitką. Postać przypomina prędzej cień przyozdobiony brzdękającą z każdym ruchem biżuterią i tak też ją traktują; bardzo dobrze. Gdyby brali ją za człowieka, nie potrafiłaby spojrzeć prosto w te zamglone oczy w lustrze, bo przez kończyny przemykałby wstyd i obrzydzenie.
Gdy jest się cieniem czy uosobieniem nocy, łatwiej przyzwyczaić się do czającego się gdzieś w zakamarkach duszy rozczarowania. Cienie owego nie czują.
Orion przystaje tuż przy wejściu na scenę i mruży oczy, bo do ostrego światła, które teraz oświetla wijącą się w pięknych skrętach sylwetkę, nigdy nie zdążył się przyzwyczaić. Jakikolwiek blask czy iskra rozmywają cień, pozwalają o nim zapomnieć.
Oddycha z ulgą, gdy muzyka w końcu zamiera.
— Stwierdziłam, że przydałoby się ciebie odwiedzić – szepcze do niej miękko i ciepło, niby dobre futro, na które może kiedyś ich będzie stać i którym mogłaby przykryć roznegliżowane ramiona Może ktoś, kiedyś i gdzieś przekaże im je w geście fałszywej miłości, jak to w ich zawodach bywało niezwykle często.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz