Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

Fabuła

Rewolwerowiec omiótł spojrzeniem otaczające go pustkowie,

palce nerwowo zatańczyły na drewnianej rękojeści broni chwilę wcześniej schowanej w kaburze. Powinien był być ostrożniejszy. Powinien, ale nie był. Wylądował więc na środku odludzia – bez wierzchowca, bo ten, spłoszony przez niezbyt fortunną żmiję, wspiął się raz, drugi, zrzucając swojego jeźdźca. Bez zapasów, bo te były przy siodle. Z resztką pieniędzy, bo większe oszczędności były schowane w głębi tobołków. Przeklął pod nosem i rozpoczął wędrówkę do najbliższego miasta, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że będzie to bardzo długa podróż. A długie podróże przez pustkowia miały to do siebie, że rzadko kiedy uznawano je za udane i zakończone. 

Dzikie bezkresy pożarły już niejednego, wytrawnego jeźdźca – nic dziwnego więc, że żółtodzioby raczej nie zapuszczają się w ich okolice. Nie przepadają za samotnymi, niepochowanymi pod ziemią kośćmi pękającymi pod ciężarem ich wierzchowców, niektórzy z nich, o dziwo, nie są również idiotami.
Rozciągająca się przed oczami pustka jednak kusi, tak jak i tajemnice, które mogą się w niej skrywać. Czy wsiądziesz więc w siodło i wyruszysz w niekończącą się podróż, narażając się na niezbadane niebezpieczeństwa oraz bandyckie szajki gotowe, by okraść ciebie ze wszystkiego, nawet ze spodni? Czy może jednak zostaniesz w rozpadającym się mieście, próbując podjąć się wprowadzenia reform i porządku, a to wszystko wśród ludzi o wątpliwej moralności, którzy w każdej chwili gotowi są wysłać cię na stryczek? Zostaniesz przy pracy przekazywanej z ojca na ojca lub z matki na matkę – zajmiesz się bydłem, zostaniesz krawcową czy organistą w zużytym, pozbawionym boga kościele? Naukowcem, który codziennie zapuszcza się ku Gardzieli, chcąc zbadać kryjące się tam niespotykane stworzenia? 
Ostatecznie wszystkie te opcje wydają się beznadziejnymi – ale to przecież ty podejmujesz decyzję. 


 Krasnolud tutaj? – Mężczyzna podniósł brew. 

– A co, nie pasuje? — odburknęła brodata postać siedząca na niezbyt okazałym wierzchowcu, porównując do stojącego tuż obok konia. Cóż, muły nigdy nie były widowiskowymi zwierzętami, ale przynajmniej doskonale sprawdzały się w trudnych terenach, gdzie czasami należało wspiąć się na bardziej stromy stok. 
Mężczyzna jedynie wzruszył ramionami, bo przecież obaj doskonale wiedzieli, co miał na myśli. Krasnoludy spotykało się w kuźniach. W kopalniach. Ale nie w obozowiskach tuż obok Gardzieli, gdzie potrzebowano jak najsprawniejszych, odrobinę szalonych, a przede wszystkim zwinnych ludzi – w końcu czasami jedyne, co pozostało do zrobienia, to wziąć nogi za pas.
Krasnolud uśmiechnął się, a za duży, kowbojski kapelusz zjechał mu na nos. 
 
Gardziel raz po raz wypluwa z siebie nowe stworzenia – czy to ogromne ptaki nieloty, które, sprowadzone przez kłusowników do miast, doskonale sprawdzają się jako wytrzymałe wierzchowce, czy jadowite żmije zachowujące się niczym kameleony, rozmywające się pomiędzy wysuszoną trawą, piachem, a pomarańczową ziemią. I choć każdy zainteresowany tajemniczym miejscem wie, że kreatury mutują pod wpływem błyskającej głęboką zielenią cyprysu (skąd też pochodzi jej nazwa) skały zwanej cyprnaitem, tak nikt jeszcze nie doszedł do sedna sekretu – skąd bierze się moc kamienia i jak konkretnie wpływa na otoczenie. Oczywiście, zdarzali się śmiałkowie biorący sprawy w swoje ręce, dosłownie, ostatecznie kończyli jednak z poparzonymi dłońmi w pęcherzach oraz okropnymi powikłaniami na starość. I nawet najdroższe, najgrubsze rękawice ze smoczej skóry, która aktualnie jest towarem luksusowym stworzonym z wymarłego gatunku (nie przeżyły znakomitego wynalazku jakim są kartaczownice), wydają się być niczym przy energii płynącej z tajemniczego kryształu. 
Kto wie, może to ty staniesz się szczęśliwym posiadaczem wisiorku z cyprnaitu?