Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

29.09.2021

Od Annushki CD. Vasi

Czółko dziewczęcia zmarszczyło się okropnie, jak gdyby chcąc pogłębić brzydotę, którą kiedyś, te dziewiętnaście lat temu, gdy wyślizgnęła się z łona swej bezimiennej matki, obdarzyła ją matka natura. Ręka drgnęła, czając się gdzieś w okolicach sierpu – ta na wszelki wypadek, gdyby ruch wykonany przez blondwłosego mężczyznę okazał się ruchem zbyt gwałtownym, zbyt nieprzewidywalnym.
Wiedziała, że w pojedynku broń a tępe ostrze prawdopodobnie szansy nie miała, ale w jakikolwiek sposób należało zagrać na zwłokę – tak, jak uczył jej tego tatko. Na zwłokę należało grać, gdy mężczyzna przed nią był zdecydowanie wyższym, zdecydowanie bardziej umięśnionym i zdecydowanie bardziej groźnym, a twarz zdobiły bardzo brzydkie blizny.
Nie czyniły tajemniczego wybawiciela jednak brzydszym od samej Annushki – trudno było być brzydszym od zagubionej w środku lasu, wybrudzonej w leśnej ściółce i zmęczonej tym nagłym biegiem dziewczynki o krzywych nogach.
— Z — zawahała się przez chwilę, jeszcze bardziej zmarszczywszy czoło, o ile w ogóle było to możliwe — z Rosji?
Niemoc na annushkowej twarzy oraz w annushkowym umyśle pogłębiła się jeszcze bardziej od stanu pierwotnego. Czuła się zagubiona, zmęczona, a tajemniczy wybawiciel znaleziony w środku ciemnego lasu, przed którym na pewno ostrzegłby ją Myszkin, bo kto to słyszał, spotykać się z mężczyznami, tak po ciemku i w środku gęstego boru. Swego imienia prawdopodobnie też nie powinna była mu zdradzać, ojciec na pewno by tego nie chciał.
Ale ojciec już nie żył, a martwi, wraz z utratą życiowej energii, pozbawieniem dechu i procesów fizjologicznych, głosu nie mieli.
— Annushka — odpowiedziała krótko i konkretnie, jak to miała w swym zwyczaju. — I nie wiem czym lub kim jest Rozja — miękkie es zamieniło się w zet.
Nie potrafiła jednak odwzorować sposobu, za pomocą którego nazwa dziwnego, nieznanego jej miejsca wyślizgnęła się z męskiej krtani, chwytu, dzięki któremu temu wszystkiego nadano takie ładne drżenie. Mówił twardo, ale nie za twardo.
Tak w sam raz, choć nieco mocniej niż sam Myszkin.
Vasily, powtórzyła sobie po mężczyźnie w myślach, obawiając się, że gdy tego nie zrobi, to imię rozpłynie się niby porwane przez silny nurt wartkiej rzeki. Zimnej, takiej mrożącej krew w żyłach oraz niezwykle przerażającej, gdy na dodatek jest głęboką – w takich najłatwiej plączą się kostki, w takich najprościej się potknąć.
A wtedy, bardzo prosto, kaplica.
— Ukradli mi muła — ponownie powtórzyła konkretność w przekazie informacyjnym, stwierdzając, że, jak zawsze, nie ma co owijać w bawełnę. — Idę przed siebie, niedźwiedź, ja bez muła, tyle — burknęła ponownie, a spojrzenie kaprawych ocząt wbiło się w stopy, omiotło też i poobdzierane kolana.
Szczypały, ale nie narzekała.
Myszkin zawsze uczył ją, że w trudnych warunkach narzekać nie wypada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz