Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

28.09.2021

Od Mae CD. Loretty

Dziarski uśmieszek zabłąkał się gdzieś na piegowatej twarzyczce młodej dziewuszki, opalone powieki opadły na modre spojrzenie, dla chwili wytchnienia, dla głębszej rozkoszy w wypowiadanych przez nieznajomą kobietę słowach. Bo przyjemność czerpała niezwykłą z nagłego mężczyzny zmieszania, z warg, zaciśniętych ze złości w cienką linię, ze ślepi buchających gniewem, który nigdy już nie miał wydostać się z klatki męskich oczu – nawet jeśli, to nie tutaj, nie w tej chwili. Nie, kiedy tak wielu obserwowało Lawrence’a poczynania, kiedy wzrok potężniejszego wylądował na jego sylwecie, karcąc, ostrzegając. A wzrok był to nie byle jaki, bo tych fioletowych, krasnych tęczówek, bo należący do panny Randall, doskonale w Blisstown znanej i respektowanej. I nawet jeśli sama Mae nie miała do końca pojęcia, z kim właściwie przyszło się jej mierzyć, w głosie ciemnowłosej kobiety zaraz dosłyszała wyraźny autorytetu pierwiastek. Młodej nieznośnicy raz jeszcze niewyobrażalnie się poszczęściło.
— Witam piękną panią — odpowiedziała, skłaniając się w pas, zupełnie nie zważając na odgrywaną przed całą resztą klienteli, szopkę. Przedstawienie już dawno się rozpoczęło, a Alston uwielbiała być w centrum uwagi. Kiwnęła głową na znak zrozumienia, ściągając wreszcie z głowy swój szeroki, przybrudzony kapelusz – nie wypadało w końcu przy damie chować się tak pod nakryciem głowy – i ruszyła za sylwetą Loretty, z wolna wspinając się po schodach. Zatrzymała się jeszcze w ostatniej chwili, przywierając stopami do skrzypiących, ciemnych desek, a spojrzenie niebieskich ocząt ponownie padło na osobę niejakiego Lawrence’a, spoglądając na mężczyznę z góry. Wyciągnęła język, rzucając ów gestem prosto w starucha gębę, znikając zaraz za drzwiami prowadzącymi do gabinetu właścicielki zamtuzu.
Przekroczyła próg pomieszczenia i zaraz, bez zbędnego zaproszenia, usiadła naprzeciw kobiety, dokładnie wsłuchując się w kolejne jej słowa. Gorący powiew wiatru dostał się do środka, wsuwając się przez otwarte okiennice i muskając swym ognistym dotykiem zarumienione policzki piętnastolatki. Kiwnęła głową, paluszki prawej ręki złapały za daszek kapelusza, który z powrotem znalazł się na dziewczęcej głowie, zakrywając gęste kosmyki rudych włosków.
— Rozumiem — odparła krótko, przeciągając niepotrzebnie samogłoski, tak dla lepszego wydźwięku, tym samym dając sobie odrobinę więcej czasu na odpowiedni pomyślunek. Sprawa do prostych nie należała, a sama Mae nie spodziewała się do końca, że będzie musiała zaczynać od zera. Modre tęczówki, w czystym zamyśleniu, wylądowały na niedopalonej świecy, brudzącej woskiem swą podstawkę, jak i samo biurko, aż wreszcie wstała z miejsca, pozwalając sobie na krótki spacerek wokół całego gabinetu. — A więc, po kolei. Myślę, że najlepiej byłoby zacząć od samego miejsca zabójstwa. Ustalenie, czy to dokładnie tam została zamordowana — ucichła na moment, poszukując odpowiednich słów — cóż, nasza zamordowana, czy też jej ciało zostało tam przeniesione po wydaniu wyroku, mogłoby nam naprawdę pomóc. Kto wie, może uda się nam jeszcze dostrzec jakieś ślady? Wtedy mogłybyśmy założyć, że nie mamy do czynienia z wprawionym mordercą, a śmierć kobiety być może była zupełnie przypadkowa. Wystraszony zabójca, nie myśląc za wiele, ukrył ciało w najgorszym, możliwym miejscu i uciekł, nie zdając sobie sprawy z tego, jak wiele zostawił za sobą śladów.
Kiwnęła głową, jakby zgadzając się z własnymi słowami.
— Następnie chciałabym przesłuchać tą całą Mary. Nie sądzę, by miała bardzo nam pomóc, skoro swoją koleżankę znalazła już martwą, jednak pominięcie rozmowy z nią, byłoby z mojej strony straszliwym niedopatrzeniem. A ja podchodzę do swojej pracy poważnie i mam zamiar trzymać się tej sprawy dopóty, dopóki nie dotrzemy do samego jej sedna. — Zaciśnięta w pięść rączka wylądowała na dziewczęcej piersi, na znak całkowitego oddania.
— Potem wybierzemy się do domu pogrzebowego, żebym dokładnie obejrzała ciało zamordowanej. O ile pracujący tam nieudacznicy nie spartaczyli sprawy, nieostrożnie obchodząc się z naszą denatką. Tak, tak zrobimy. — Wreszcie zatrzymała się w miejscu, spojrzenie rudogłowej pognało w stronę Loretty. — Mam jednak jeszcze jedno pytanie. Czy zamordowana wynajmowała tutaj pokój? A jeśli nie, to czy wiesz może, gdzie mieszkała? Przeszukanie należących do niej rzeczy wydaje mi się jednak dość kluczowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz