Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

25.09.2021

Od Ogaty cd. Vasi

    Powiedzenie, że się nie spodziewał było błędne, lecz spodziewać się też niezbyt spodziewał, że to wyrośnięte, trochę jebnięte w głowę ruskie dziecko, samo z siebie postanowi go pocałować. Przez ten krótki moment zdążył jednak posmakować tych ust, z których wypływały momentami zdeformowane słowa, które jednak doskonale rozumiał dzięki swojemu niezwykle wrażliwemu, dobremu słuchowi. Smakowały jak to przeklęte danie które wcześniej zjedli, ale także jak coś znajomego, co sprawiał, że miał ochotę wrócić do niego, żeby wrócić także do przeszłości. Miał ochotę żeby przyciągnął go ponownie, żeby ich wargi delektowały się sobą nawzajem, lecz na pewno nie było mu to dane. Kiedykolwiek czegoś chciał, gdy przychodziło tych parę momentów kiedy wyjątkowo czegoś chciał, życie postanawiało za każdym razem kopać go bezlitośnie, gdy i tak już leżał, pozbawiony wszelkich marzeń.
    Najczęściej to on był sam sobie winien, sam sobie był winien tych mocnych kopniaków otrzymywanych w sam środek swojego ciała, zmuszające go do spazmatycznego, bolesnego drżenia. Każda myśl bolała, każda sekunda przeciągała się nieznośnie w wieczność.

    Tego też, nie zrobił nic, wpatrując się tępym, nieodgadnionym wzrokiem w niego, słuchając jego mowy, pewnie niegdyś czystej i wyraźnej. Pewnie niegdyś samym głosem mógłby oczarować wiele dam, bo Ogacie podobała się wizja słuchania go jak mówił, tak sobie właśnie zauważył. Nawet jeśli pierdolił rzeczy, o których nie miał ochoty słuchać, rzeczy, które przywoływały bolesne wspomnienia i pewną sylwetkę w kącie swojego pola widzenia, która w martwy sposób przypominała o tym co zrobił, o tym co stracił.

    — Pierdolenie — mruknął cicho, sam do siebie, najbardziej obojętnym tonem głosu jaki mógłby z siebie wydać. Czuł, że nie było to dobre. Lecz czy wybór inny miał? Odsunął się od niego delikatnie, usadawiając się w bardziej wygodnej pozycji i obserwował, pożerając go wzrokiem, oczy zatrzymując na dłużej w pewnych miejscach.
Po czym ściągnął brwi w niezadowolonym grymasie.
Lekki jak okruszek?

    — Oi. Co to ma znaczyć? — warknął, w jednym momencie znajdując się na nim. W jednej sekundzie siły i energia do niego wróciły, a krew zabuzowała, wzburzona tym konkretnym określeniem. Pchnął Rosjanina, jedna ręka zajęła miejsce na piersiach, a druga boleśnie wbijała się w pewne miejsce na kroczu, nie znając litości i słowa “delikatność” czy “wyczucie”.

    — Nie mów o mnie w taki sposób — wysyczał, świdrując wzrokiem mężczyznę leżącego pod nim. Klatka piersiowa unosiła się i opadała, a gorący oddech wydobywał się spomiędzy rozchylonych ust tuż po wypowiedzeniu tej groźby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz