Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

27.09.2021

Od Dennis, cd. Ezry

    Dennis wsłuchiwała się w słowa pana Walrotha z ogromnym skupieniem, co poskutkowało lekkim przechyleniem głowy. Warkocz i wypadające z niego kosmyki jeszcze zgrabniej ułożyły się na materiale jej zdecydowanie zbyt dużej, kraciastej koszuli, którą Jackson Hoover nosił jeszcze w czasach, zanim którykolwiek w chłopców zdążył przyjść na świat.
    Kiedy złożył propozycję, w jaki sposób dziewczyna mogłaby zadośćuczynić to, że zmarnowała już zdecydowanie zbyt wiele jego cennego czasu, zmarszczyła nieco brwi i zamyśliła się na kilka niewielkich sekund, a mimo to na jej twarzy nadal kwitł ufny, pełen życzliwości uśmiech, który w pewnych sytuacjach mógł być nawet nieco przytłaczający. Pokrótce rozważyła każdą z wymienionych możliwości.
    W tamtym momencie była już pewna, że nie wróci na noc do domu. Jej serce rozdzierało się na drobne fragmenty, ilekroć przychodziła jej do głowy zaledwie namiastka tej myśli, ale wiedziała, że choć ojciec będzie zawiedziony, chłopcy głodni, a farma niedoprowadzona do porządku, była to winna Walrothowi. Była pewna, że nie zniosłaby wyrzutów sumienia i poczucia, że go wykorzystała, jeśli nic by dla niego nie zrobiła. Tym bardziej, że nie wiedziała, kiedy mogłaby spłacić swój dług. Szczególnie, że trudno było określić jednoznacznie, jakie konsekwencje poniesie, gdy już spotka się z ojcem.
    Chociaż Hoover kochał swoje dzieci nad życie i nie pozwoliłby zrobić im jakiejkolwiek krzywdy, miał w sobie coś nieprzewidywalnego. Pustka, która została w jego sercu po ponownym odejściu żony, tym razem była jeszcze szersza, jeszcze bardziej bolesna, a co najgorsze – czasami pojawiało się w niej coś, co przesączone goryczą i rozdzierającą, bolesną tęsknotą, bardzo oddziaływało na całą ich rodzinę. Dennis nigdy nie potrafiła tego czegoś nazwać, ale wielokrotnie odczuła to aż nazbyt dotkliwie, choć, na szczęście, Jackson nigdy nie podniósł ręki ani na nią, ani na chłopców. To właśnie to coś będzie odpowiedzialne za wszystko, co zrobi i powie jej ojciec, gdy już wróci pełna skruchy, z przeprosinami na ustach, nawet jeśli jej jedyną winą było to, że nie posłuchała Tony’ego.
    — Nie jeżdżę może konno zbyt dobrze, ale dwadzieścia mil w jedną stronę powinnam wytrzymać — odparła, bezceremonialnie odbierając koc z jego dużych, szorstkich dłoni. — Do domu mam o wiele dalej, wiem, że bym sobie nie poradziła, ale tyle dam radę!
    Była już zdecydowana, o czym niewątpliwie świadczyła wesołość w jej głosie i nikła iskierka w zielonych oczach.
    — Ojciec nigdy nie chciał, żebym uczyła się jeździć konno, chociaż sam świetnie jeździ — dodała, ruszając w stronę wyjścia. — I tyle, co umiem, nauczył mnie Tony, ale on też zawsze był trochę niechętny, żeby mnie przyuczyć. Nie mam pojęcia, o co chodziło. Kiedyś go zapytałam. Coś się tam tłumaczył, że niby nie powinien, bo jego rodzice kręcą nosem, ale czy ja wiem? — mówiła dalej w taki sposób, jakby była to najbardziej zajmująca opowieść w historii, a nie tylko paplanina wiejskiej dziewuchy. — Długo pan już jeździ? Chyba tak, bo widziałam, że świetnie sobie pan radzi!
    Dennis zgrabnym krokiem podeszła do Grzywy, która prychnęła lekko na jej widok i wbiła w nią spojrzenie, tak jakby patrzyła na nią z ogromnym politowaniem.
    — Wiem, że jesteś już zmęczona, Grzywciu. To był długi dzień, ale jeszcze się nie skończył i wiem, że damy radę…
    Strasznie było jej żal tego biednego konia i nie chciała zmuszać go do drogi po nieznanych terenach, co i tak już poskutkowało niezbyt przyjemnym wypadkiem, ale przeczuwała, że jako zastępca w sklepie z cygarami nie poradzi sobie ani trochę. Miała chyba zbyt miękkie serce, niewielkie problemy z liczeniem i zupełny brak wiedzy na temat wyrobów tytoniowych. Żadnego z nich nie trzymała nigdy w dłoni, a co dopiero w ustach!
    Dziewczyna przymocowała koc do swojego konia, po czym pogłaskała klacz, znowu spoglądając na Walrotha.
    — A myśli pan, że byłaby jakaś możliwość, żeby dostarczyć jakąś wiadomość do domu przed zmrokiem? — zapytała niby spokojnie, chociaż poczucie winy już zaczynało jej ciążyć. — Mieszkam kawałek drogi za Jackburgiem, na Prerii, mamy tam taką maleńką farmę. Chciałabym jednak jakoś dać znać, że nie uda mi się wrócić wcześniej niż jutro. Chociaż nie mam pomysłu, jak by dało radę to zrobić. Kiedy wracaliśmy od pana Shadle’a, pomyślałam o jakimś liście może, ale pewnie by nie dotarł na czas, a ja i tak strasznie koślawo piszę…
    Przez jej twarz przemknął jakiś pełen smutku cień, a że Dennis miała to do siebie, że było widać po niej prawie wszystkie emocje, trudno byłoby tego nie zauważyć.
    — W czym będę mogła panu pomóc w takim razie? — zapytała jeszcze, zanim zupełnie zmieniła mimikę.
    Jej radosne oczyska stały się szerokie jak monety, delikatne usta, jak dotąd rozciągnięte w słonecznym uśmiechu, rozchyliły się lekko, a brwi podniosły. Dziewczyna właśnie zdała sobie sprawę z czegoś absolutnie strasznego!
    — Bardzo pana przepraszam! — jęknęła, po czym uśmiechnęła się znowu, tym razem zdając sobie sprawę ze swojego ogromnego nietaktu. — Zapomniałam się panu przedstawić! A miałam to już zrobić kilka razy, myślałam o tym dosłownie przed chwilką — dodała, po czym wyciągnęła w jego stronę swoją dłoń.
    Jedną ręką nadal głaszcząc Grzywę, drugą skierowała w stronę Walrotha. Na jej policzkach pojawił się niewielki rumieniec zawstydzenia związany z tym, że zapomniała o tak ważnej sprawie jak przedstawienie się.
    — Dennis Hoover — wyjawiła, znowu przechylając lekko głowę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz