Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

1.11.2021

Od Stanleya do Oriona

Wóz podskoczył na nierówności, zakołysał się, ale dzielnie pruł dalej. Wypełniony tobołkami, wyprawionymi skórami, fragmentami ładniejszych kości, a nawet kilkoma porcjami suszonego mięsa z niedźwiedzia, przysłowionego rarytasu, którego niewielu miało przyjemność spróbować. Oczywiście, przed zjedzeniem potencjalny zajadacz i tak będzie musiał samodzielnie je w pełni przygotować, żeby nie zemrzeć od własnej głupoty, ale to już nie należało do zmartwień trapera. On swoje upolował, przygotował do transportu i zamierzał sprzedać, koniec problemu, co najwyżej mógł polecić przepis na bardzo dobry gulasz. Zatrzymali się wcześniej w Huronfield, żeby odebrać pocztę, ogłosić, że wracają za tydzień, może dwa, bo muszą odebrać większy rachunek i obiecać pozałatwiać po drodze kilka najpotrzebniejszych rzeczy dla znajomych. Niby mogli sprzedać wszystko po drodze, ale doskonale wiedział, że im większe miasto, tym większe ceny, a stali klienci zawsze płacili na czas, okrągłą sumkę i nie bali się chętnie dawkować napiwków za wysoką jakość produktu. Solidnego dostawcę należało w końcu cenić, mawiali, a Stan prężył się przy tym dumnie, jak kot z połechtanym głaskaniem ego. 

Na horyzoncie widniał za to już krajobraz majaczącego się w oddali Blisstown, do którego zaglądali wyłącznie w sprawie ważnych i ważniejszych sprawunków, jak to określał Stanley. Dzieciarnia zrozumiała dokładnie, co miał na myśli, bo ręka mężczyzny już od kilku tygodni świerzbiła na myśl o kolejnej rundce kart, do której żadnego z bliźniąt nie był w stanie do tej pory przekonać. Billy niezbyt radził sobie z zasadami, preferując umysłowe łamigłówki, a Stella miała tak tragiczną pokerową twarz, że ani razu nie udało jej się zblefować na poważnie. Oboje wyskoczyli nieco przodem na koniach, ścigając się w przyjacielskiej zabawie, zostawiając Stana samego ze swoimi myślami na cholernie niewygodnym koźle. 

Obecnie posiadali tylko trzy konie, z czego jeden zawsze musiał ciągnąc wóz. Mieszkając samemu życie z jednym rumakiem nie sprawiało mu kłopotu, gdy mógł swobodnie przenieść wszystkie potrzebne sobie rzeczy w kilku rundkach z podgórskiego miasteczka, ale transport majdanu dla trzech osób stawał się już lekkim wyzwaniem. Trzeba było uzupełnić zapasy prochu, linek, past, kupić nowe buty, bo te trzyletnie zdążyły się już Billy`emu rozwalić, a przy tym zwyczajnie zaciągnąć odpowiednie zapasy ziarna i mąki wzdłuż górskich szlaków. 

Zaczął gwizdać, bo wszystko było lepiej z gwizdaniem, dlatego w nieco lepszym humorze wjechał do Blisstown. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz