Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

19.11.2021

od Horyzonta cd. Odette

Chociaż ciemne oko wiedziało, że nie musi dłużej doglądać poszkodowanej, robiło to. Podążało mimowolnie za klatką piersiową, która unosiła się i opadała w subtelnym cyklu, ledwo dostrzegalnym za okryciem ze skóry. Kontrolowało ruchy jej dłoni, martwiąc się już nie tylko o nią, którą to siłą przytargał zza drugiej strony, ale samego siebie, bo przecież mógł przypadkowo prześlizgnąć palcami nad skrytym za pazuchą nożem, przegapiając go. 
Nic się jednak nie działo. Przez kobiecą twarz przebiegł jedynie cień rozczarowania, nieme warknięcie, obruszenie całą sytuacją, aż w końcu podniosła się ociężale. Spojrzenie Horyzonta prędko uciekło na ledwo tlące się już ognisko, nie zdołał bowiem zebrać jeszcze sił, ani chęci, by dorzucić do niego drewna. Potrzeba udawania, że nie spędził ostatnich kilku godzin, doglądając poszkodowanej, była wyjątkowo silna, wynikająca tylko i wyłącznie z obawy do utraty resztek godności.
Usiadła skrzywiona, trochę niepewna, dalej zdecydowanie oderwana od rzeczywistości, gdy jej wzrok chaotycznie przebierał po otoczeniu. Dopiero po chwili, jak rażona piorunem, zerknęła na mężczyznę, który rozdzielał właśnie pojedyncze listki i gałązki od garści owoców, które zdołał zerwać z górskiego krzewu rosnącego nieopodal. Jeśli dobrze pamiętał z nauk, które zaczerpnął od podróżnych, których miał przyjemność spotkać na swojej drodze, były jadalne, na więcej mięsa nie mógł sobie w końcu pozwolić. Wystarczy, że poprzedniego wieczoru pozwolił sobie zjeść podpieczoną nóżkę kurczaka, którą przygotował dla kobiety, ta jednak nie zdołała wypocząć na tyle, by wybudzić się na posiłek. Liczył się z faktem, że kolejne porcje będą już do podzielenia tylko i wyłącznie między Paprotką i poszkodowaną, będąc świadomym, że poprzednia okazja była zwykłym zbiegiem okoliczności i pierwszym takim przypadkiem od kilku tygodni, na który pokręcił nosem, nie będąc przyzwyczajonym do smaku i zapachu pieczonego mięsa, które jednak przyjemnym ciepłem rozeszło mu się po żołądku, a na rozgrzewający posiłek nie miał zamiaru narzekać. 
Nagły zlep słów, który wypluła z takim impetem, jakby przynajmniej zalegały w słabym gardle od tygodnia, zaskoczył go na tyle, by powrócił do niej wzrokiem, zaopatrzonym tym razem w delikatną nutę zaniepokojenia. Nie odpowiadał, przypatrywał się jej jedynie z cierpliwością i dopiero gdy ta wydusiła z siebie ostatnie "przepraszam" i ponownie padła, podniósł się z miejsca, chwytając przy tym bukłak z wodą i podszedł do kobiety. Gdy zdołał unieść delikatnie jej głowę, podpierając ją dłonią, zauważył, jak ledwo przytomne, szkarłatne oczy drgają w nieregularnym rytmie, szukając światła, czegoś znajomego, stałego.
― Chcesz się napić? ― spytał, przywołując na chwilę jej uwagę. Usta rozwarte w niemej odpowiedzi, drgnęły bardzo delikatnie, w niezrozumiałym, niesłyszalnym dla Horyzonta zdaniu. Zmarszczył brwi. ― Chodź, napijesz się ― dodał w końcu, podnosząc ją jeszcze wyżej z należytą ostrożnością, a następnie przywarł szyjkę skórzanego bukłaka do suchych warg i przechylił go delikatnie, by poznała najpierw znajomy, przyjemny chłód krystalicznej wody, zaczerpniętej z pobliskiego strumienia. Rzeczywiście, napiła się, ale jedynie odrobinę.
Horyzont pstryknął dwa razy przed jej oczami, gdy zauważył, że ponownie traci kontakt z rzeczywistością.
― Hej, zostań ze mną. ― szepnął, ściskając delikatnie jej kark. Ciekawska fretka również musiała dorzucić swoje trzy grosze, muskając noskiem bladą, kobiecą dłoń, co było prawdopodobnie najmniej inwazyjnym posunięciem, na jakie zdecydowała się w przeciągu ostatnich kilkunastu godzin, zważając na to, że zdążyła już wylizać spocone czoło kobiety, prawie zgnieść jej nogi i ułożyć się przy ciele, dbając o jej ciepło. Czerwone spojrzenie skupiło się na chwilę na horyzontowej twarzy, na co delikatnie się uśmiechnął, chociaż zmarszczone brwi zdradzały supeł nerwów wiążący się w jego żołądku. ― Wiem, że cię męczę i że chcesz odpocząć, ale powinnaś… Czy jesteś głodna? Chcesz coś zjeść? Kurczak, owoce, orzechy? 

ochuj on żyje

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz