Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

19.11.2021

Od Jane cd. Adama

No proszę, proszę. To już, to tyle? Koniec demonstracji, koniec przedstawienia, koniec grania pana i władcy mojego lokalu? Pięknie. Poszło gładko, szybciej i sprawniej niż oczekiwałam. Cóż tu wiele mówić, cała sytuacja wprawiła mnie w pewne zadowolenie, doprowadzenie bruneta do porządku zajęło mi ledwie parę chwil. Och, Jane, ty kokietko, nie wiedziałam, że jesteś w tak dobrej formie. Mężczyźni to, jak widać na powyższym przykładzie, nieskomplikowane istotki. Wystarczyło strzepnąć rzęsami, uśmiechnąć się dziewczęco, subtelnie zaprezentować to i owo, i proszę, efekt gwarantowany. Piękny nieznajomy zreflektował się momentalnie, jakby klienta mi podmienili. I nawet uśmiechnął się grzecznie, i zaśmiał miękko, i rączkę podłożył. Ach, ci panowie. Tacy pocieszni. 
— Susan, nalej temu panu piwa — poleciłam stojącej nieopodal dziewczynie. Nie ruszyłam się z miejsca, nie zmieniłam pozycji, nie spuściłam wzroku z bruneta. Przyglądałam mu się śmiało, bez cienia skonfundowania, jego spojrzenie, wciąż nieco chłodne, nie robiło na mnie specjalnego wrażenia. — A ty, Helen, zajmij się koniem. Helen!... Do mnie. Koń tego pana. Szybciutko.
Zerknęłam na dziewczynę. W milczeniu obserwowałam, jak odrzuca do tyłu dwa warkocze, zakasuje spódnicę, lekkim truchtem zaczyna przeciskać się między stolikami, w popłochu wybiega przez drzwi. Odebrałam kufel od Susan, podsunęłam go mężczyźnie, uśmiechnęłam się lekko, z ukontentowaniem. Widzisz? Jestem tu panią. W tym miejscu sprawy mają się tak, jak ja chcę, żeby się miały.
— Przespałbyś się u mnie, mówisz? — powtórzyłam po krótkiej pauzie. Nieznacznie przechyliłam brodę, eksponując szyję, obojczyk, fragment nagiego ramienia. Szczerze powiedziawszy, wiedziałam, że produkuję się na marne, wyszło już na jaw, że mężczyzna groszem nie śmierdzi. Byłam skłonna w to uwierzyć, chociażby na podstawie jego fizjonomii, ten zarost mówił sam za siebie. Oszwabienie go z reszty drobnych uznałam w tamtym momencie za, hmm, trochę nieetyczne. Zresztą: o czym my mówimy, ten człowiek chciał spać w mojej stajni, w boksie swojego konia. Skąd więc słodki ton, po co go bajerowałam? Dla sportu, oczywiście. Jeżeli strat moralnych nie mógł wynagrodzić mi wysokim napiwkiem, niech chociaż trochę mnie zabawi. — Ależ uprzejmie zapraszam. Wolne pokoje są, dwa nawet. Jeden tani, drugi niekoniecznie. Jeden zadowalająco komfortowy, drugi, jak na mój gust, wcale niebrzydki. Jeden na parterze, niewielki, wyposażenie podstawowe, łóżko, stolik, szafa, widok na ścianę naprzeciwległej kamienicy, prostytutki często go wynajmują, lojalnie powiadamiam, ale, widzisz, masz szczęście, dzisiaj akurat żadna nie korzysta. Drugi na piętrze, całkiem ładny, warunki bardzo dobre, standardy zachowane, zwykle udostępniam go zamożniejszym przejezdnym. Jeżeli masz ochotę, potem mogę cię oprowadzić.

pszprszm :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz