Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

19.11.2021

Od Ojca Kruka cd. Oriona

 — Obraziłeś jedynego swoimi czynami —zaczął Kruk, bo zawsze tak zaczynał spowiedź. To była formułka, której każdy się od niego spodziewał. Następnie zatrzymał się, szukając dalej odpowiednich słów.
Jedną zasadą kierował się w swoim fałszywym kapłaństwie. Była to szczerość. Oczywiście nie pełna, bo na taką by się nie odważył. Jego imię, którekolwiek imię, miało złą sławę ciągnącą się za nim cieniem. Starał się nie ukrywać swoich uczuć, jeśli nie były one kompletnie sprzeczne z wizerunkiem dobrego kapłana, który wytworzył się w ich głowach.
— Nie odprawiłeś pokuty. Jak mam wierzyć w twoją spowiedź, jeśli ostatnim razem nie posłuchałeś duchownego?
Zastanawiał się, czy owym duchownym był jego poprzednik. Los księdza, który niegdyś tu rezydował, był nieprzyjemny. Ojciec Kruk potrzebował jednak swojej własnej parafii i domu, a nie mógł tego osiągnąć z przełożonym dyszącym mu nad karkiem. Chyba nawet odprawił za niego mszę albo dwie, w końcu tak wypadało.
—Nie będę cię karcił ani za lekkomyślność, naturalną jest chęć zabawy. Nie jesteś stary, możesz sobie na nią pozwolić. Kłamstwa musiałbym usłyszeć, by je ocenić. Teraz robić tego nie będę. Postanawiam wierzyć, że naprawdę starałeś się robić odpowiednią rzecz. A jeśli chcesz bym skarcił cię za nieczystość, to muszę odrzucić tą pokusę —stwierdził. Odwrócił się w stronę Jedynego, chciał patrzeć w jego oko, gdy mówił następne słowa. Co jakiś czas rzucał mu takie wyzwanie, czekał, aż strzeli w niego piorun, aż ziemia rozstąpi się na dwoje. To nigdy nie nastąpiło. —Nie dostrzegam nic złego w odrobinie przyjemności fizycznej. Nawet takiej, której dokonuje się za pieniądze.
Ziemia się nie rozstąpiła. Wciąż siedział na ławce.
— A co do twojej godności, to nie tobie decydować, a mi, czy rozgrzeszenie otrzymasz.
To była prawdziwa moc, jaką dawała mu sułtana. Pieniądze były bardzo miłym dodatkiem, ale prawdziwa siła tkwiła w słowach. Mógł ukoić zbłąkane dusze albo zaprowadzić je do jeszcze gorszego piekła. Parę bzdur wypowiedzianych w chwili uniesienia, mogły przemienić się w unoszącą na duchu przemowę. Nigdy nie był szczególnie wybitnym mówcą, ale uczył się szybko.
—A na pokutę... —Rozejrzał się, a jego uwagę przykuł widok za progiem. —Zbierz kwiaty, które rosną przy drzwiach. Ledwo się już trzymają. Zrób z nimi dalej co chcesz. To twoja nauka. Nie każda kara jest dotkliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz