Obydwie dłonie na jego szyi. Obydwie się zaciskają, boleśnie odcinając dopływ powietrza do jego płuc. Ogatę to kręci, a żeby powiedzieć że tylko to. Ten moment, ta krótka chwila to było dokładnie to, o czym parę sekund temu myślał, o czym marzył. Dostał to, na moment, ale jednak dostał. Może jednak powinien więcej od życia wymagać, takich drobnych przyjemnych chwil? Co dobre się kończy, a Japończyk został zostawiony z poczuciem pustki, podczas gdy brał głębokie oddechy i próbował uspokoić bicie swojego serca. Uśmiech jednak nie opuszczał ani jego ust, ani oczu i zaśmiał się, słysząc jego groźbę. Brzmiało to prędzej na zaproszenie niż na odstraszenie pomysłu o paleniu fajki przy nim.
Tym razem to Ogata szedł z przodu, prowadząc ich obydwoje w tylko jego znanym kierunku. Na ostatnie słowa mruknął niezadowolony.
— Jeżeli myślisz że to był mój pierwszy raz, to się mylisz.
Zerknął na drugiego dezertera, po czym wzrok skierował znowu przed siebie.
— Facet jak mnie zobaczył to zaczął mnie dusić, gdzieś tam kręcił się jego szczyl, gdy go zauważył no to zmówił paciorek i dołączył do żonki. Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że on też się dobierał — parsknął, jakby wcale nie mówił o kolejnym morderstwie i tym razem próbie gwałtu na jego osobie. Dłoń powędrowała do głowy i zaczesał włosy do tyłu, wbrew temu co przed chwilą powiedział i jak zareagował, wzdychając ciężko, a palce drugiej ręki zacisnęły się na giwerze. Wytężył wzrok samotnego oka na czymś przed sobą.
Prychnął na jego słowa. To było bardziej niż oczywiste, czego Rosjanin chciał od niego.
— Tak bardzo chcesz zobaczyć, czy jestem w stanie tym razem strzelić ci między oczy?
Odwrócił się w jego kierunku dosłownie w tym samym momencie kiedy niebo przecięła jasna wstęga, jasno dając do zrozumienia że burza się jedynie zbliża i zbliża. Parę sekund po, nastał grzmot, a Ogacie zjeżył się włos na karku ze względu na to, jak głośny on był.
— Strata czasu to strata czasu. Ruszaj tą swoją grubą dupę szybciej, zanim znowu będziemy cali mokrzy — syknął, przyspieszając kroku gdy zauważył ich cel podróży. Chatka naprawdę była blisko, a Ogacie minęły chęci do zabawy, gdy przed oczami widział cały czas podobny obraz, a w uszach parę słów, parę zdań wypowiedzianych pewnym głosem. Otworzył drzwi z hukiem i w paru susach znalazł się przy szafce, z której wyciągnął alkohol i którego wypił parę dużych łyków. Odłożył butelkę na stolik, po brodzie leciała mu mała strużka napoju, a drugą dłoń miał zaciśniętą w pięść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz