Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

4.10.2021

Od Abigail CD. Julesa

Bierze głęboki wdech, młode płucka napełniając gorącem północnego powietrza. Powietrza, parzącego teraz gładziutkie opuszki palców, parzącego czerwone wargi, rozgrzane już do reszty i parzącego twarze wszystkich obecnych, opalone buziule oblewając słonym potem. Na kobiecą, porcelanową skórę nie padła jednak choćby kropelka, lico rudowłosej piękności z Blisstown utrzymując w stanie nienaruszonym, gdy ostrożnie błądziła wzrokiem bladych tęczówek, tnąc przechodzące obok sylwety, wyłapując obce i nie zawsze tak łagodne, jak i skłonne do współpracy, spojrzenia. Westchnęła cichutko, cień niezadowolenia zagościł w zielonych oczętach. Wszystko to we względnej ciszy i spokoju, gdy popijała z wolna żytnią whisky, oczekując nadejścia nieznajomego wspólnika, jak i głucho zbywając słowa stojącego po jej prawicy jegomościa, wyraźnie już zapitego i ledwo przytomnego. A w znoszeniu tych wszystkich, pustych słów, nie pomagały już nawet skoczne dźwięki pianoli.
Perkins nigdy nie lubił dzielić się swoimi tajemnicami. Ukrywanymi przed światem przedsięwzięciami, interesami, równie brudnymi i szelmowskimi co on sam, co prześmierdłe ulice Blisstown, po których tak pewnie się prowadził, wierząc, że na przeszkodzie nie stanie mu nikt, kogo nie mógłby się pozbyć jednym, celnym strzałem w tył głowy. I o tych nieszczególnie wiedziała ona sama, domyślając się jedynie, że i sprawnie uciekają przed jej wzrokiem, nie pozwalając się znaleźć, wychwycić, choćby dostrzec kątem oka.
Przynajmniej dopóki sam Thomas nie zażądał od niej pomocy, posyłając niczego nieświadomą kobietę na północne ziemie Krainy, by sama przypilnowała dostawy nieznanej, acz tak cennej dla niego, przesyłki. Ufam wyłącznie tobie. W te słowa miała nigdy nie uwierzyć. Mimo to, w cokolwiek została ślepo wrzucona, całe to zamieszanie mogło dać jej kolejny, dobry powód do zwykłej, kierowanej w stronę Perkinsa, nienawiści.
Obecność nowoprzybyłego bucha przy jej boku, jakby kobietę o nadejściu cudzoziemca ostrzegając, bijąc w wątłe mięśnie, które napinają się w chwilę, gotowe do starcia, gotowe do ucieczki. Oliwkowe oczęta spotykają się z szarym okiem, bo jednym, mierzą jego szeroki uśmiech, ładne, równe ząbki, które ukazywał z wyraźną w spojrzeniu filuterią, nieco krzywy, aczkolwiek wciąż smukły nosek i równie krasne włosy, co jej własne. Również go zbyła jednak ciszą, nie wysilając się choćby na drobny, zapraszający uśmieszek, poza granicami Blisstown zarezerwowany tylko i wyłącznie dla niej samej. Przynajmniej dopóki ten nie postanowił się odezwać.
Znajdujący się naprzeciw pijaczyna łupie pięścią w bar, wyraźnie swe niezadowolenie słowami rudogłowego ukazując, lecz spojrzenie barmana, ostrzegające raz ostatni, zrobiło swoje. Starszy waćpan oddala się na drugi koniec pomieszczenia, zabierając z krzesła swoje rzeczy, by zaraz skierować się w stronę wyjścia, krokiem dość powolnym i nie do końca już pewnym, a spomiędzy czerwonych, pełnych ustek ulatuje ciche westchnięcie. Jeden problem z głowy.
— Przepięknej znajomej? — Słodki głosik Abigail rozpływa się w ich najbliższym otoczeniu, przyjemnie muskając uszka jej nowego towarzysza. Pokręciła głową. — Z tego, co mi wiadomo, to jeszcze się nie znamy. A przynajmniej ja nie za bardzo cię, mój drogi, kojarzę. — Okrągłe ślepka lądują na dłoni barmana, obejmującej właśnie szyjkę szklanej butelki, która na powrót wypełnia już pustą jej szklankę. — Ale tak, zrozumiałam aluzję. Abigail. Mów mi, Abigail.
Przeszywające spojrzenie zielonych tęczówek raz jeszcze ląduje na sylwecie rudowłosego mężczyzny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz