Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

14.10.2021

Głupcy ruszają tam, gdzie aniołom strach nogi wiąże.

Zakała rodziny. Śmieć bez przyszłości. Wstyd.
Ale Alian zatykał szczelnie uszy, nie dając ojcu jeszcze bardziej splamić jego słabej psychiki.

Twoja siostra potrafi więcej. Zostaw to grające pudło. Zawiodłeś mnie.
Ale Alian zasiadał przed pianinem i grał tak głośno i tak długo, dopóki z głowy nie pozbył się paskudnego głosu jego jedynego opiekuna.

To przez ciebie matka nas zostawiła. Nie pomagasz ojcu. Przydaj się na coś.
Ale słowa Estry docierały do niego głębiej, niż słowa ojca, bo była jego młodszą siostrą i powinien przecież dawać jej dobry przykład.

Więc Alian wstawał każdego dnia przed świtem, wsiadał na konia, który go nienawidził i przy każdej okazji przypadkiem zrzucał go ze swego grzbietu i pędził bydło, które swoją drogą też jak na złość nie chciało go słuchać. Robił to wszystko tylko po to, żeby nie wyrzucili go z domu, bo choć był wystarczająco dorosły, żeby opuścić Jackburg i zacząć lepsze życie, tak jego ojciec praktycznie kasłał krwią, a siostra i tak miała zbyt wiele na głowie. Nie znaczy to rzecz jasna, że kiedykolwiek był mile widziany pod własnym dachem.

Problem leżał w tym, że Alian wcale nie chciał zajmować się śmierdzącym bydłem czy wiecznie niezadowolonymi końmi. On marzył o przyszłości pianisty w wielkim mieście jak Blisstown. Chciał być w końcu komuś potrzebny, chciał widzieć w oczach ludzi zachwyt, gdy go słuchają lub chociażby widzą, chciał dać od siebie więcej, mimo iż za dobre uczynki nigdy nie dostawał nic w zamian. Gdyby nie trzymały go sidła rodziny, wsiadłby na pierwszy lepszy grzbiet i zniknął na zawsze.

Ale Alian miał jeszcze matkę. Matkę, która nienawidziła ojca i gardziła jego sposobem wychowywania córki. Dlatego zniknęła i poświęciła się karierze śpiewaczki. Jej stęskniony syn nigdy nie zapomniał o czasach, gdy przygrywał jej pięknemu głosowi i często się mylił, bo słysząc jej wokal zapominał, gdzie mają wędrować jego palce i który przyciskać klawisz. Przy każdej możliwej okazji odwiedzał ją w Blisstown, ale z tyłu głowy zawsze miał obawę, że się jej narzuca. W końcu ich miłość nie była na tyle silna, żeby zatrzymać ją w domu.

Były jeszcze brudne interesy ojca, który prowadził stadninę tylko jako przykrywkę. Handlował cholera wie czym, Alian nigdy o to nie pytał i nawet nie chciał się dowiedzieć, ale chcąc nie chcąc był w to zamieszany. Ojciec był rozchorowany i bardzo słaby, więc na brudną robotę wysyłał kochanego syna. Alian co prawda nigdy nikogo nie zabił, ale wielokrotnie poturbował co wystarczyło, żeby poczucie winy zżerało mu wnętrzności, a przecież nie mógł skazać na to Estry. Nie wytrzymałaby tego, skoro sam Alian wymiotował każdego ranka po przebudzeniu i każdej nocy przed snem.

Jesteś żałosny. Ucieka ci życie. Umierasz.
Powtarzał sobie Alian na krawędzi skalnej półki za każdym razem, gdy chciał wszystko, a nie mógł nic.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz