Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

27.12.2021

Od Ojca Kruka cd. Adama

Jedyny, chwała mu na wieki, był najlepszym przyjacielem, jakiego człowiek mógł pragnąć. Ojciec Kruk był gotów głosić to wszystkim, którzy chcieli słuchać. Dawał mu bezpieczeństwo i pieniądze, w zamian za kilka modlitw i poważnych wyrazów twarzy.
Łaskawe bóstwo, które pozwalało mordercą przyjmować dary w jego imieniu. Dawał nadzieje na lepsze życie w świecie, który nie miał prawa im go dać. Adam nie wydawał się być jednak szczególnie religią zainteresowany. Rozumiał to. Przez lata unikał tematu. Na Bezkresach otwarte oko Jedynego wydawało się być jedynie bajką dla dzieci. Dopiero po spotkaniu mieszczuchów zaczął mu się zmieniać ten pogląd. Z nieinteresującej bajki, Jedyny stał się zadziwiającą ciekawostką. Znacznie potężniejszą, niż kiedykolwiek podejrzewał.
Stał wyprostowany, pozwalając się obserwować. Nie miał nic do ukrycia. A przynajmniej nic, co Adam mógłby zauważyć. Czarne szmaty, które doprowadzały go w gorące dni do staniu przepocenia, dobrze ukrywały wszystko. Blizny nie wychodziły poza nadgarstki czy kark. Może to był prezent od Jedynego.
 — Dokąd? Do domu  — odpowiedział, śmiejąc się ciepło, świetnie wyuczonym śmiechem.  — Odwiedziłem już, kogo miałem odwiedzić i teraz muszę wracać do Blisstown. Mam tam mały kościółek. I pokoik, jeżeli będziesz potrzebował miejsca do zatrzymania się  — dodał uprzejmie, bo tak wypadało. Dobry pleban zawsze zaoferuje trochę własnego jedzenia i miejsce do spania.
Nieprzyzwyczajony był do imienia Nataniel. Nie przemyślał tego, gdy je sobie dawał. Mógł wziąć takie miano, które już wcześniej używał. Na szczęście łatwo dało się zrzucić to na nieprzyzwyczajenie. W końcu tak  niewiele osób pozwalało sobie na mówienie do księdza na ty.
Ojciec Kruk chętnie by oferował możliwość przejścia na pierwsze imię, ale mało kto wydawał się na to gotowy. Gdyby któraś ze znajomych staruszek usłyszałaby, że nie musi mówić do księdza per ojcze, zapewne dostałaby zawału. Tego naprawdę nie potrzebował w swoim życiu.
Sam nawet nie zauważył hałasu za nim. Czyżby się starzał? Zmysły mu siadały? Odwrócił się, a jego ręka samoistnie zawędrowała do biodra. Zamiast człowieka zauważył znajomy pysk.
 — Moje —uśmiechnął się, podchodząc do zwierzaka.  — Niezwykle wierne zwierzę. Lepszy od każdego wierzchowca, którego zdarzało mi się dosiadać. Jeżeli kiedyś będziesz mieć szanse, to polecam zamienić konia na jaszczura.
Pogłaskał Gadzinę po łbie. Zwierzę patrzyło się wciąż na jeźdźca, mrugając powoli oczami. Leniwie oblizało pysk długim jęzorem. Było to posłuszne stworzenie. Dobrze wyuczone. Wiedział, że po odpowiednim sygnale rzuci się na Adama. Liczył, że do tego nie dojdzie. Nie chciał ryzykować uszkodzeniem swojego ulubionego stworzenia.

<Adam?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz