Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

4.04.2022

Od Dennis cd. Ruby

Gabinet najmłodszego weterynarza w okolicy mieścił się na tyłach niewielkiego budynku mieszkalnego. Niby wszyscy wiedzieli, gdzie się znajdował, a niewielki, lecz widoczny, szyld umiejętnie wskazywał drogę, ale zdecydowana większość osób, które miały do pana doktora Alvina Rothery’ego jakikolwiek – mniejszy lub większy – interes, pierwszym, co mówiły po wejściu do jego gabinetu, wykrzykiwały coś w stylu “Ale trudno tu do pana trafić, panie doktorze!”.
I owszem, Dennis też wymknęło się coś w tym stylu, gdy ona i Ruby McConnell przekroczyły próg.
Do weterynarza udały się dopiero dwa dni później – młodej Hoover trudno było znaleźć wcześniej jakąś wolną chwilę, nawet jeśli miała świadomość, że czas nagli, a jakakolwiek zwłoka może obrócić się przeciwko nim. Nie chciała jednak zaniedbywać chłopców, którzy wyraźnie dali jej do zrozumienia, że dawno nie spędzali ze sobą chociaż chwili, a Dennis wróciła tak późno, że już do nich nie zajrzała, żeby życzyć im dobrej nocy.
Co prawda, najstarszemu, czternastoletniemu Ernestowi było w sumie wszystko jedno, ale najmłodszy, Irwin, który niedawno skończył pięć lat, bardzo to przeżył i nie mógł siostrze tego wybaczyć.
Gdy Ruby i Dennis spotkały się przy jednej z dróg niedaleko gabinetu doktora Rothery’ego, na pierwszy rzut oka było widać, że dziewczyna minę miała co najmniej nietęgą. Widać było, że się martwiła – tym bardziej, że nadal nie powiedziała ojcu, co się dzieje w okolicy, a rozmowy przyniosły naprawdę niewielkie rezultaty, bo mimo zdobytych informacji, nadal niewiele wiedziały. Przecież tu się nic ze sobą nie łączyło!
— W czym mogę paniom pomóc? — zapytał mężczyzna, wstając z krzesła przy biurku, kiedy tylko kobiety zamknęły za sobą drzwi.
Rothery nie kojarzył z wyglądu ani Dennis, ani Ruby, chociaż faktycznie nazwisko McConnell już obiło mu się o uszy ze względu na ogromny interes, który prowadzi. Hoover natomiast niewiele mu mówiło, chociaż faktycznie ten słoneczny uśmiech trudno w tłumie przegapić. Oczywistym było jednak, że niedługo zapozna się z większością mieszkańców, bo w gruncie rzeczy weterynarz przybył do Jackburga bardzo niedawno, co pozwoliło poprzedniemu przejść na zasłużoną emeryturę.
— Zapewne słyszał pan o nagłej śmierci ogromnej ilości bydła w okolicy, prawda? — zapytała Ruby; tymczasem Dennis stała obok i wpatrywała się w mężczyznę.
Pokiwał głową. McConnell kolejny raz grała pierwsze skrzypce w rozmowie. Miała zdecydowanie większą siłę przebicia. Rothery wysłuchał jej, odpowiadał na pytanie, co i raz zerkając kątem oka na milczącą Dennis.
— Przykro mi to mówić — zaczął po chwili pełnej skupienia ciszy. — Ale wiem niewiele więcej, co panie. Oglądałem je, ale niewiele więcej jestem w stanie zrobić, dopóki ktoś z poszkodowanych nie udostępni mi zwierzęcia do sprawdzenia wnętrzności. Niestety, każda osoba, z którą rozmawiałem, uważa rozkrawanie ciała w takim stanie za niewłaściwe i kategorycznie się na to nie zgadza. A jestem pewny, że wiele by to pomogło.
Twarz Dennis wykrzywiła się w nieodgadnionym grymasie, przez który nie wybijało się nic szczególnego.
— Byłem nawet gotów zapłacić, ale bez skutku. Mam wrażenie, że okoliczna ludność nie rozumie do końca, czemu miałoby to służyć, bo nie jestem przecież rzeźnikiem, a też chyba nie ufa mi w pełni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz