Kolumna góra

Słuchy z Krainy
Aktualny rok: 1846

Na ulicach słychać szepty o wielkim wyścigu mającym ciągnąć się przez całą Krainę – za wygraną przewidywana jest gigantyczna suma pieniędzy, amnestia wszystkich przestępstw oraz zapewnienie bezpieczeństwa na okres roku. Co ambitniejsi już poszukują wierzchowców na ten morderczy wysiłek.

W Saint Thomas w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął kolejny szeryf. Za każdą przydatną informację przewidziana jest nagroda.

Już niedługo w Jackburg: cyrk! Kobieta-guma, linoskoczkowie i najsilniejsi ludzie w całej Krainie. Przyjedzcie zobaczyć to na własne oczy.

Aktualnie poszukiwani są: Otelia Crippen
Dziękujemy za pomoc w schwytaniu Clide'a 'Smiley' Byersa. Aktualnie oczekuje na wyrok sądu.

15.02.2022

Od Dennis cd. Ruby

— A może po prostu się czego najadły? — zapytała Dennis mimochodem, czując, że coraz bardziej martwi się tym wszystkim. — Panie Tonkin, patrzył pan, czy na pastwisku co nowego nie wyrosło albo po drodze nie jedzą jakichś innych roślin? Bo może coś w trawie rośnie, co im szkodzi.
W gruncie rzeczy była to dość luźna myśl, nad którą dziewczyna nawet się nie zastanowiła, zanim cokolwiek powiedziała.
— Toć bym zauważył, gdyby jakie chwasty na polu urosły — odparł Tonkin. — Bo chodzę wypasać krowy w każdy dzień.
— Oczywiście, że tak — przytaknęła, kiwając gwałtownie głową. — Po prostu się zastanawiam. Strasznie się boję, żeby i do nas się nic nie przypałętało.
Mężczyzna zamilkł na chwilę. Miął w ustach końcówkę wypalonego już papierosa, zaciskał palce na płocie, na którym się opierał, i myślał intensywnie. Trudno stwierdzić o czym, ale jego skupione, utkwione w eterze oczy, zmarszczone brwi oraz przecięte głęboką zmarszczką czoło wskazywały na to, że błądzi gdzieś myślami.
Nie przeszkadzało to jednak Dennis mówić dalej, cokolwiek akurat przyszło jej do głowy, zanim w ogóle się zdążyła zorientować, że coś chciałaby jeszcze powiedzieć.
Porozmawiali ze sobą jeszcze tylko kilka chwil. Tonkin nie był już potem zbyt skory do pomocy – ciągle powtarzał to samo: a to, że zaglądał, a że padały bardzo szybko i nie wie, co się dzieje. Dennis starała się zadawać jakieś mniej lub bardziej szczegółowe pytania, ale niczego konkretnego się nie dowiedziała, a miała jedynie coraz większy mętlik w głowie. Czasami tylko patrzyła na Ruby, która w tamtym momencie stanowiła jakby źródło jej chwilowej otuchy.
— Nie chcę — mruknął mężczyzna, wyciągając z kieszeni spodni paczkę papierosów, w której znajdowały się już tylko trzy sztuki. — Nie chcę pań obrazić albo co, ale ja muszę wracać do roboty. Przez to spotkanie z szeryfem nie mogę sobie ułożyć dnia, a robi się już późno.
Dennis rozumiała go aż nazbyt dobrze. Ostatecznie przecież ona też miała wrażenie, że ma wszędzie zaległości, a jej plan dnia, który tak skrzętnie jeszcze rano układała, rozsypał się niemalże zupełnie przez te feralne wiadomości. Co prawda do zachodu słońca zostało jeszcze trochę czasu, ale wiadomo, że lepiej nie zostawiać niczego, żeby nie musieć pracować po ciemku.
— Bardzo dziękujemy panu za wszelką pomoc — mruknęła Hoover, po czym razem z Ruby wycofały się z gospodarstwa Tonkinów.
Todd szybko zniknął gdzieś między budynkami.
— I co teraz? — mruknęła Dennis, bardziej do Ruby niż do siebie, gdy już znowu zostały same. — Co powinnyśmy zrobić? Mam wrażenie, że wiem jeszcze mniej, niż wiedziałam, wiesz…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz